Spisany na straty - Mark Johnson

,,Spisany na straty'' to książka napisana przez życie. Coraz więcej słyszy się o przemocy w rodzinie, dlaczego nikt nie jest w stanie tego cierpienia przerwać? Dlaczego nikt nie potrafi zareagować w odpowiedniej chwili? Dzięki temu z cała pewnością można by pomóc wielu osobą, które są skazane na bicie, maltretowanie, i przemoc nie tylko fizyczną ale także psychiczną. Czy takim zachowaniem kieruje strach przed sprawcą? Przecież taka osoba powinna siedzieć w więzieniu, zapłacić za wszystkie wyrządzone krzywdy. A ofiary powinny mieć szanse na nowe, lepsze życie. Książkę gorąco polecam, jest w niej ukazana walka o lepsze jutro, chęć zapomnienia o wszystkich złych rzeczach z przeszłości.

Mark Johnson pochodził z wielodzietnej rodziny, jego dom był pełen przemocy i maltretowania. Miało to bardzo zły wpływ na chłopca, zresztą jak mogło by być inaczej skoro miał taki przykład w domu. Zero miłości, poczucia bezpieczeństwa. Mark cały czas chodził pobity, w szkole miał ciągle problemy. Chłopiec gdy miał osiem lat poraz pierwszy spróbował alkocholu, niestety spodobało mu się to, dzięki temu mógł choć na chwilę uciec od problemów. Już w wieku jedenastu lat wiedział jaki smak ma heroina. Mark mimo wszystko miał marzenia, chciał iść do szkoły artystycznej. Niestety życie chciało inaczej. Zaczął brać coraz większe ilości narkotyków, przez co wylądował na ulicy, stał się bezdomnym człowiekiem tułającym się po ulicach bez celu. Mark nie tylko pił, zażywał narkotyki ale także kradł. Staczał się na samo dno. W końcu wylądował w więzieniu. Tam dzięki wielkiej determinacji, ciężkiej pracy oraz pomocy dobrych ludzi udało mu się pokonać nałóg. Mark zmienił swoje życie całkowicie, po odbyciu wyroku wyszedł na prostą, założył swoją firmę i stał sie eleganckim i pożądnym biznesmenem. Lecz nie do końca czuł się usatysfakcjonowany, prawdziwą satysfakcję przyniosło mu dopiero to jak zaczął pomagać ludziom, którzy są w takiej samej sytuacji w jakiej on kiedyś był sam.

Książka jest wspaniałym przykładem na to, że można wszystko trzeba tylko chcieć. Markowi moim zdaniem należą się gromkie brawa i ogromny podziw za to, że odważył się opisać swoją historię może dzięki temu wiele uzależnionych osób powie stot!