Diabelskie nasienie - Frances Reilly

,,Diabelskie nasienie'' książka, która wywołała we mnie nie mało emocji. Czytając ją były momenty, że biła ode mnie wściekłość. Jak można być, aż takim hipokrytą i bezdusznym potworem. Książka może i nie wzbudziła by we mnie tylu emocji gdyby nie fakt, że napisało ją samo życie.


,,Diabelskie nasienie" to historia opisująca dzieciństwo Frances Reilly, ktora spędziła je w przyklasztornym sierocińcu Ubogich Sióstr z Nazaretu. Frances trafiła do sierocińca gdy miała dwa lata, wraz ze swoimi siostrami, sześcioletnią Lorettą oraz dwu miesięczną Sinead. Matka pozostawiła je tam bez słowa wyjaśnienia, poprostu sobie odjechała a swoje córki skazała na piekło. Tak właśnie piekło, ponieważ w przyklasztornym sierocińcu władze sprawowały bezlitosne siostry zakonne. Siostry natychmiast zostały rozdzielone, nikt nie zwracał uwagi na to, ze dziewczynki są tak strasznie przerażone, cóż nic w tym dziwnego zostawiła je tam osoba, która powinna je kochać ponad życie, która powinna chronić je przed wszelkim złem. Zakonnice nie były miłymi i czułymi opiekunami, to były potwory nie współczuły tym wszystkim porzuconym dzieciom, nie przytuliły, nie okazywały żadnego uczucia one się nad nimi znęcały. Zastanawiacie się jak zakonnica, która przecież jest tak strasznie wierząca może robić tak straszne rzeczy? Uwierzcie mi ja sama nie potrafię tego pojąć. Frances i inne dzieci były bite, a powody były błache na przykład niezłe lanie można było dostać za źle umytą podłogę, za odmówienie posiłku, za pójście do ubikacji w nie tym czasie co trzeba, za zmoczenie łóżka a nawet za przytulenie. Nie do pojęcia prawda? Ale to jeszcze nie wszystko. Dziewczynki przebywające w sierocińcu często były gwałcone, niektóre Siostry i rodziny zaprzyjaźnione z klasztorem dopuszczały się molestowania seksualnego na tych małych, bezbronnych istotach. Co te dzieci mogły zrobić, przecież nikt nie chciał im nawet pomóc. Nierozumiem jak można być tak bezdusznym, z jednej strony czcić Boga a z drugiej katować, poniżać bezbronne dzieci. Niezrozumiałe dla mnie jest również jak urzędy, które kontrolowały sierociniec nie zauważyły co tam się dzieje. No poprostu brak słów. Jak Frances poradziła sobie w późniejszym życiu? Tego Wam nie zdradzę, mogę jedynie dodać, ze zakonnice rozdzieliły siostry bardzo skutecznie, już nigdy nie odzyskały więzi rodzinnej. Książka jest dla Frances sposobem na uwolnienie się od przeszłości, moim zdaniem jest to taka terapia. Choć wiem, ze tak naprawdę nigdy nie uwolni się od złych wspomnień.